Rok
2013 jest kolejnym, w którym czekają nasze stowarzyszenie duże
wyzwania. 70. rocznica wszystkich wydarzeń związanych ze
Zgrupowaniami, które miały miejsce w 1943 roku. I na tym miały
skupić się nasze działania.
Ale
na początku roku, na takim noworocznym spotkaniu rozmawiałem ze
Szczepanem Mrozem i Markiem Jedynakiem na temat zeszłorocznej 100.
rocznicy urodzin „Ponurego”. O tym, co udało się zrobić i co
jeszcze jest do zrobienia.
I wtedy Szczepan powiedział:
A
wiecie, że w tym roku jest także 100. rocznica urodzin jednego z
dowódców – konkretnie „Mariańskiego”?
Nie
tylko „Mariańskiego” - dodał Marek. Także „Habdank” byłby
w tym roku stulatkiem.
Pierwsze
co przyszło mi na myśl, to uczczenie tych wydarzeń w formie
zorganizowania jakiejś pogadanki. Ale kiedy i gdzie?
Obydwaj
koledzy szybko zapalili się do tego pomysłu. Szczepan z miejsca
wziął na swoje barki postać „Mariańskiego”, Marek stwierdził,
że ma sporo wiadomości o „Habdanku”, a może mieć jeszcze
więcej i zajmie się jego osobą.
Pierwszy
pomysł jest zawsze najlepszy, ale o ile ustalenie daty takiego
spotkania nie nastręczało nam żadnej trudności – wiadomo,
obydwaj oficerowie urodzili się w kwietniu, więc tylko kwiecień
wchodził w grę, o tyle wybór miejsca pozostawał niewiadomą. Nie
chcemy przecież robić tego dla siebie – naszym priorytetem jest
dotarcie do jak największej ilości osób.
Na
początku lutego podczas uroczystości na Borze miałem przyjemność
poznać dyrektora MCK w Skarżysku, pana Krzysztofa Szczygła. W
rozmowie napomknąłem o swoim pomyśle, który został bardzo
przychylnie przez pana Krzysztofa przyjęty. To był strzał w
dziesiątkę. Patio w MCK to zdecydowanie najlepsza sala w Skarżysku
na taką konferencję. Jeśli dodać do tego, że rodzina
Stefanowskich miała silne związki ze Skarżyskiem, i to, że MCK
stał się współorganizatorem konferencji, dzięki czemu nie
musieliśmy płacić za salę ani złotówki, to pozostało nam już
tylko jedno: działamy.
I
24 kwietnia ta konferencja jako wspólna inicjatywa Stowarzyszenia
Pamięci Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich AK Ponury –
Nurt i Miejskiego Centrum Kultury w Skarżysku – Kamiennej się
odbyła.
Wyszło
naprawdę wspaniale.
Nie
zawiedli goście honorowi. Żyjących żołnierzy „Habdanka”
reprezentował pan Zdzisław Dydo „Bliski”, który przyjechał
sam aż z Opatowa i tak jak kiedyś, w czasie wojny, tak i teraz nie
zawiódł swojego dowódcy.
Bardzo
poważnie do konferencji podeszła rodzina „Habdanka”. Obecne
były córki czyli Jolanta Stefanowska i Elżbieta Maryan. Był
siostrzeniec, prof. Andrzej Wierzbicki z żoną, dr Marią
Wierzbicką. Był młodszy brat Władysława Wasilewskiego "Oseta"
i Józefy Stefanowskiej-Rybus „Poranek” - pan Mieczysław
Wasilewski. Była także przybrana siostra rodzeństwa Stefanowskich
czyli „Habdanka” , „Zjawy” i „Jawy” - pani Mariola
Czasza.
Bardzo
miło było się zapoznać, zwłaszcza, że po prawdzie, to o pani
Marioli nikt z nas nie wiedział. Jako wojenna sierota, została ona
przygarnięta przez państwa Stefanowskich i stała się pełnoprawnym
członkiem rodziny.
Szkoda,
że nie dotarł nikt z rodziny „Mariańskiego”, ale o tym
wiedzieliśmy wcześniej.
Bardzo
ciekawie o „Mariańskim” opowiadał Szczepan. Zapoznał on
zebranych m.in. z praktycznie nieznaną korespondencją Stanisława
Pałaca z wysoko postawionym wojskowym PRL, w której „Mariański”
odpierał zarzuty przypisujące mu zamordowanie żołnierzy GL w
Starym Skoszynie oraz zaprezentował dużo zdjęć, w tym także do
tej pory nigdzie nie publikowanych.
Z
życiorysem „Habdanka” zapoznał zebranych Marek. Bardzo
dokładnie opowiedział o przedwojennych i powojennych losach naszego
bohatera. A było o czym opowiadać. Marynarz, przedwojenny dywersant
na terenie Wolnego Miasta Gdańsk, czołgista, niedoszły więzień
Oświęcimia, żołnierz GL, NSZ, w AK oficer od „Ponurego”, a po
wojnie żołnierz WiN-u i ceniony inżynier. To tak w mocnym skrócie,
bo to temat na osobny artykuł czy nawet książkę.
Po
tych wystąpieniach nadszedł czas na wspomnienia gości. Bardzo
ciekawie o swoim dowódcy opowiadał pan Zdzisław Dydo. Bardzo
ciepło o całej rodzinie Stefanowskich mówiła pani Mariola Czasza.
Na koniec cała rodzina podziękowała organizatorom za udaną
inicjatywę.
Udało
się. Była całkiem niezła frekwencja. Co prawda można by narzekać
na małą liczbę młodzieży czyli tej grupy osób, do której
bardzo zależy nam dotrzeć, ale nie jest to nasze ostatnie słowo.
Cieszy obecność ludzi, którzy musieli przejechać sporo
kilometrów, aby dotrzeć do Skarżyska. Nasze stowarzyszenie znowu
udowodniło, że popularyzowanie wspaniałej historii Armii Krajowej
i jej żołnierzy, to jest coś, co robimy z pasją, z całego serca
i ku chwale Ojczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.