
Spotkanie z Józefiną Życińską było czymś w rodzaju retrospekcji, lekcji historii, a przede wszystkim niezwykłym doświadczeniem. Bo nie zawsze można porozmawiać z kimś, kto przeżył śmierć najbliższych, urodził dziecko w więzieniu i oddał wszystko w imię ideałów i wolności.
Pani Józefina otwiera nam drzwi i częstuję herbatą. Ciasto bierzemy na wynos, "bo przecież tak mało zjedliśmy". Pokazuje zdjęcia porucznika Aleksandra - swojego pierwszego męża, z którym związana jest cała opowieść. Poznali się jeszcze we wczesnej młodości. Ich miłość przetrwała wojenną zawieruchę. Razem działali między innymi w WiN.
W 1947 r. zostali złapani przez UB. 24 września 1947 r. widzieli się po raz ostatni, ponieważ Aleksander został skazany na śmierć. Wiedział, że Józefa nosi jego dziecko. Córka Aleksandra urodziła się w więzieniu, ponieważ Józefa została skazana na 7 lat pozbawienia wolności za "byciem wrogiem ludu".
My, tegoroczni maturzyści z przejęciem słuchaliśmy tej historii. Pani Józefa pozuje do zdjęć. Mówi nam, że teraz wszystko zależy od nas, bo my jesteśmy przyszłością narodu, narodu, za który oddała tak wiele…
Ola Berus, Marek Świercz
Poniżej załączam kilka fotografii autorstwa Marka Świercza wykonanych podczas tego spotkania pokoleń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.