niedziela, 25 grudnia 2011

Partyzanckie kolędy "Mściciela"

Michał Basa, pseudonim „Mściciel” - partyzant, patriota i poeta. Urodził się w1912 roku w Tarczku, niewielkiej wiosce położonej w Dolinie Bodzentyńskiej, w ubogiej, wielodzietnej rodzinie chłopskiej. Ukończył zaledwie siedem klas szkoły powszechnej, ale swym talentem narratorskim i poetyckim obdzieliłby niejednego filologa. Autor Opowiadań partyzanta, wspomnieniowej książki, gdzie soczystym, barwnym językiem opisał swe wojenne perypetie. Nie doczekał niestety jej wydania. Zmarł w 1974 roku.
  
Żołnierz Batalionów Chłopskich i podkomendny „Ponurego”. Piewca piękna świętokrzyskiej ziemi, znakomity ilustrator rodzimej przyrody. Jego pieśni i kolędy zdobyły ogromną popularność wśród leśnego wojska. Jedną z nich ułożył na melodię „Bóg się rodzi”. W czasie okupacji, rozbrzmiewała, jak pisał Tadeusz Szewera w Antologii pieśni z lat 1939-1945 Niech wiatr ją poniesie, dosłownie wszędzie: „…zarówno w oddziale Gwardii Ludowej pod Kraśnikiem Lubelskim, jak i na biwaku partyzantów Armii Krajowej w lasach Rędzińskich w powiecie radomszczańskim. Śpiewali ją bechowcy z lasów Świętokrzyskich i „Jędrusie” na swych zimowych kwaterach w przysiółku Lesisko opodal wioski Ossali. Była upowszechniona przez ulicznych śpiewaków z Warszawy i konspiratorów z Radomia” [1].

Bóg się rodzi, moc truchleje,
Wszystko w niemej ciszy stawa,
W ten dzień siłę i nadzieję
Daje polska sprawa:
……………………………………..
Niech się rodzi Polska nowa,
Niechaj z rąk spadną kajdany,
Wróci wolność życia, słowa,
Błogi spokój ludziom dany. [2]

Sam Michał Basa, w swej partyzanckiej epopei, przez skromność nie wspominał, że jest jej autorem. Kiedy w obozie jenieckim Lamsdorf, czyli w Łambinowicach koło Opola, zmarznięci żołnierze śpiewali kolędy, jeden z nich, „Zawada”, powiedział, że ułożył je jeden z nich i służyły już rok wcześniej w lesie, czyli w Boże Narodzenie 1943 roku. Wiara, z dala od rodzinnych stron, w niewoli, chórem kilku głosów, odśpiewała, na melodię „Do szopy, hej pasterze”, słowa Basy:

Idźmy do stajni lichej,
Dzieciątku złożyć hołd,
Mateńce Jego cichej
Na odzież dajmy żołd.

Stajenka jest uboga,
Tak zimno, w stajni mróz.
Płacze Dziecina droga,
Bo domu nie ma już.

Hej, niemieccy siepacze,
Coście spalili dom –
Na zimnie Jezus placze,
Was nieszczęść dotknie grom.

Nasz szałas – stajnia zima,
Tam zimno i tu lód.
Odkupi świat Dziecina,
A my z niewoli lud. [3]

Jeszcze jedna kolęda „Mściciela” towarzyszyła smutnym, wojennym Wigiliom. Basa świadomie użył rodzimej, chłopskiej gwary jako chwytu stylistycznego. Pieśń godziła złośliwie w Niemców i Hitlera, więc tam, w Lamsdorf, ściszyli głosy:

Ido Niemce na pasterke
W tym roku, w tym roku,
Wtem coś w górze zawarczało
Wysoko, wysoko.
Hejze ino, bomby leco,
Nichze im sie lampy świeco,
To przecie lotnicy nasi,
To nasi, to nasi.
Az sam Hitler wlazł do schronu,
Bo się bał usiedzieć w domu.
Hejze ino, nasi bijo,
Aze Niemce z bólu wyjo,
W tym roku, w tym roku.
By nos wreście przestoł dręcyć, psia wiara,
To kazdego rozłupiemy ziandara.
Partyzanty, jak wypijom,
Wyślachtujom ich, wybijom,
Bo kozdego juz tu majom
Na oku, na oku.
Wyśta, Niemce, nowocesne pasterze,
Ze wom nikto jak wilcurom nie wierzy.
Samoloty nadlatujom,
To wos troche przegremplujom,
Łajdoki, łajdoki.
Składomy wom na ostatku zycenia:
Niech wom kraj sie cołkiem w gruzy zamienia.
Dowiedzta sie, jak to dobrze,
Cego wom zycymy scodrze.
Hejze, pludry wy germańskie
Niemiłe, niemiłe.
I tak dzisioj nom jes jakoś wesoło,
Choćtaś wszyćko wynieścieły wokoło,
Nachlojta sie nasy pracy,
Niech wom na wierzch wyńdo ocy,
A po śmierci, to wos wszystkich
Bierz diabli, bierz diabli. [4]

Dorobek poetycki Basy jest imponujący. Jego poezja partyzancka zasługuje na osobny artykuł. Przebija z niej prawda i prostolinijność człowieka skromnego, odważnego, o niezłomnych zasadach. Brak w niej efekciarstwa, fałszywej górnolotności, chęci przypodobania się odbiorcy. Jest znakomitym świadectwem ludzkich emocji, jakie towarzyszyły tamtym ciężkim dniom. On sam, nazywał swą twórczość „wierszoklectwem partyzanta pisanym na chlebaku wśród szumu lasów świętokrzyskich” [5]. Jego pieśni podążały za wojskiem przez lasy i wertepy, grzały przy ognisku lepiej niż zabroniony przez dowódców spirytus. Wzruszały, jak te kolędy nucone wśród żołnierskiej braci, z dala od wygód i matczynych, wigilijnych przysmaków. I budziły poczucie jedności oraz nadzieję na wolną Polskę.
Aleksandra Lubczyńska


______________________
Przypisy:
[1] T. Szewera, Niech ją wiatr poniesie, Łódź 1975, s. 175-176.
[2] Tamże, s. 175.
[3] M. Basa, Opowiadania partyzanta. Wspomnienia żołnierza AK i BCh, Warszawa 1984, s.331-332.
[4] Portal PIK.
[5] Tamże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.