środa, 7 września 2011

Pierwsza akcja ppor. Jana Piwnika


3 kompania GRP podczas pobytu w maju 1939 roku
na delegacji w Częstochowie.
Asp. Jan Piwnik 9-ty od prawej w rzędzie 
siedzących policjantów
O wojnie obronnej 1939 r. napisano już sporo, a jeszcze więcej pozostaje ciągle do napisania. Jednym z tematów, które do dziś dnia nie doczekały się gruntownego zbadania jest udział Policji Państwowej (PP) w bojach polskiego września. Jedną z jednostek, których losy w tych dniach są raczej mało znane, jest Grupa Rezerwy Policyjnej (GRP), w szeregach której służył Jan Piwnik, późniejszy legendarny „Ponury”.

Początki formowania GRP sięgają 1936 r., kiedy Władysław Raczkiewicz (ówczesny Minister Spraw Wewnętrznych) wydał zarządzenie w sprawie tworzenia kompanii rezerwy policyjnej. Trzy z nich: A, B i C zlokalizowano w Warszawie, a z czasem przekształcono w stacjonującą w Golędzinowie Grupę Rezerwy Policyjnej. Jednostka w szczytowym okresie liczyła około 320–360 osób. Przykładowy stan uzbrojenia jednej kompanii podczas delegacji wynosił: 82 karabiny (po 40 szt. amunicji na każdy), 3 pistolety maszynowe Suomi (po 160 szt. amunicji), 3 rakietnice (po 16 szt. pocisków), krótka broń palna szeregowych, granaty gazowe i pałki gumowe. Dzięki wyposażeniu we własny transport grupa była w stałej gotowości do działania i posiadała dużą mobilność.

Starszy Przodownik PP Jan Piwnik swą przygodę z GRP rozpoczął po odbyciu blisko dziewięciomiesięcznego szkolenia w Szkole Oficerów PP w Warszawie. Początek służby miał dość oryginalny. Zgłosił się 7 maja 1938 r., a już dwa dni później został skierowany na urlop wypoczynkowy. Po powrocie z urlopu 29 maja objął stanowisko dowódcy 1 plutonu 1 kompanii dowodzonej przez komisarza Eugeniusza Janczyszyna. Dość szybko sprawdził się w tej roli, co można wnioskować z nadanego 28 września 1938 r. przez premiera Felicjana Sławoja Składkowskiego Brązowego Krzyża Zasługi po raz pierwszy za „zasługi w służbie bezpieczeństwa publicznego”.

W kwietniu następnego roku Piwnik został przeniesiony na stanowisko dowódcy 1 plutonu 3 kompanii. W maju awansował do stopnia aspiranta (stanowiącego pierwszy ze stopni oficerskich PP). W tym samym miesiącu został także p.o. dowódcy 3 kompanii GRP, w zastępstwie za komisarza Aleksandra Wesołka, który odszedł z jednostki.

Dużym wyzwaniem dla Piwnika w tym czasie był wyjazd na czele kompanii na delegację do Częstochowy. Jak pisał w jednym z meldunków: „Cel przybycia kompanii jak mnie poinformował Komendant Powiatowy P.P. w Częstochowie, polegał na prewencji w celu utrzymania spokoju i porządku publicznego w Częstochowie w dniu 21 maja 1939 r. podczas wyborów do Rady Miejskiej i dorocznego Zjazdu Chrześcijańskiej Młodzieży Akademickiej w tymże dniu”. Jak wynika z dalszej części meldunku, wszystko przebiegło sprawnie i kompania po kilku dniach powróciła do Warszawy.

O ile wybuch II wojny światowej nie był zaskoczeniem dla polskiej opinii publicznej, to już rozwój sytuacji na froncie mógł dziwić, a z biegiem czasu zaczął przerażać. Nie spełniły się bowiem zapewnienia o guzikach, których nie oddamy oraz aliantach, którzy tylko czekają aby przyjść nam z pomocą. Jak się wkrótce okazało, zostaliśmy pozostawieni sami sobie, a wkroczenie Armii Czerwonej stanowiło już tylko przysłowiowy gwóźdź do trumny II RP. W tej niezwykle trudnej sytuacji setki tysięcy polskich żołnierzy, policjantów oraz ludności cywilnej zasłużyło na słowa uznania. Także asp. Jan Piwnik, lub jak kto woli ppor. Jan Piwnik – we wrześniu w GRP używano stopni wojskowych – miał swój wkład w walkę z niemieckim agresorem.

Golędzinowskie kompanie wraz z 1 batalionem czołgów lekkich 7 TP z Armii „Prusy” oraz zmotoryzowaną kompanią saperów z Armii „Modlin”, zgodnie z rozkazami władz zwierzchnich, miały stanowić szybką grupę zaporową na Pilicy. Ich głównym zadaniem miała być obrona przejść na rzece na odcinku Nowe Miasto nad Pilicą – Białobrzegi, a jeśli zaszłaby taka konieczność wysadzenie ich.

3 kompania GRP przybyła do Nowego Miasta po dowództwem por. Stanisława Piskozuba 2 września o godz. 19, w składzie 76 szeregowych oraz 3 oficerów. Trzy godziny później dołączył ppor. Piwnik wraz z kompanią ciężkich karabinów maszynowych w sile 39 szeregowych, uzbrojoną w 6 cekaemów. Po odejściu dwa dni później do sztabu w Grójcu por. Piskozuba, Piwnik objął dowództwo mając pod komendą 2 oficerów oraz 120 szeregowych.

6 września Nowe Miasto było silnie ostrzeliwane i bombardowane przez samoloty niemieckie. Kompania znalazła się w niezwykle ciężkim położeniu, zważywszy, że wszelkie połączenia ze sztabem oraz sąsiednimi oddziałami policyjnymi i wojskowymi były zerwane. Jak pisał kancelista jednostki: „Dowódca Kompanii ppor. Piwnik Jan, mając na uwadze dobro Kompanii, i że Kompania nie potrafi wstrzymać napór npla, postanowił utrzymać się na stanowisku do najkrytyczniejszej chwili, by tym dać możność wycofania się całej armii, po tym zaś wysadzić mosty i wycofać się na Warszawę…”

Następnego dnia po godz. 1 w nocy, już po wycofaniu się oddziałów wojskowych i wysadzeniu pierwszego mostu, 3 kompania trzema samochodami udała się w stronę Warszawy. Piwnik pozostał przy drugim moście wraz z kpr. Janem Pawłowiczem, dając możliwość polskim jednostkom na oddalenie się od rzeki. O godz. 2.15, gdy było już słychać natarcie piechoty niemieckiej od strony Odrzywołu, a grupki Niemców przekroczyły Pilicę koło Domaniewic i posuwały się w ich kierunku, Piwnik i Pawłowicz wysadzili most i czym prędzej samochodem tramwajów miejskich odjechali w kierunku Warszawy, gdzie dołączyli do kompanii.

-----------------------------------------------------------------
Powyższy tekst pierwotnie opublikowałem w gazetce „Wykus 2011” – jednodniówce wydanej staraniem Środowiska Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej PONURY-NURT i Obwodu Świętokrzyskiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Kwatery Majora "Ponurego" w Janowicach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.