72 lata temu, 6 sierpnia 1943 r. w rejonie Piekła Dalejowskiego zginął najmłodszy dowódca wchodzącego w skład Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury". Mam nadzieję, że niebawem będą mogli zapoznać się Państwo z obszerną biografią "Oseta",
która do druku powinna trafić na początku 2016 r. Tymczasem chciałbym
przedstawić moje ustalenia związane z tragicznymi okolicznościami w
lasach dalejowskich.
Pod koniec I obławy na Zgrupowania Partyzanckie AK "Ponury" w lipcu 1943 r. kpr. pchor. „Oset” otrzymał specjalne zadanie. Z patrolem wydzielonym z jego plutonu miał dokonać napadu na samochód z pieniędzmi. Leszek Popiel de Choszczak „Antoniewicz” tak zapamiętał te wydarzenia: 3 sierpnia […] nastąpił odskok w lasy osieczyńskie. W czasie tego marszu odłączył [się] „Oset” z zadaniem wykonania specjalnej akcji. Na skutek niedokładnego rozpoznania, zamierzona akcja nie doszła jednak do skutku i zawiedziony „Oset”, zwinąwszy swoją zasadzkę na szosie Skarżysko[-Kamienna] - Końskie, pomaszerował w kierunku miejsca postoju Zgrupowania.
Pod koniec I obławy na Zgrupowania Partyzanckie AK "Ponury" w lipcu 1943 r. kpr. pchor. „Oset” otrzymał specjalne zadanie. Z patrolem wydzielonym z jego plutonu miał dokonać napadu na samochód z pieniędzmi. Leszek Popiel de Choszczak „Antoniewicz” tak zapamiętał te wydarzenia: 3 sierpnia […] nastąpił odskok w lasy osieczyńskie. W czasie tego marszu odłączył [się] „Oset” z zadaniem wykonania specjalnej akcji. Na skutek niedokładnego rozpoznania, zamierzona akcja nie doszła jednak do skutku i zawiedziony „Oset”, zwinąwszy swoją zasadzkę na szosie Skarżysko[-Kamienna] - Końskie, pomaszerował w kierunku miejsca postoju Zgrupowania.
Następnego dnia, 6 sierpnia 1943 r. na odpoczywający w lasach dalejowskich oddział natknął się zmotoryzowany pluton niemieckiej żandarmerii. Za denuncjację partyzantów odpowiadał prawdopodobnie jeden z pracowników Nadleśnictwa w Bliżynie, który widział partyzantów „Oseta” wchodzących w kompleks lasów dalejowskich. Nakazał komendantowi posterunku Policji Polskiej GG w Bliżynie Stefanowi Materce zadzwonić po stacjonującą w Kielcach niemiecką żandarmerię i powiadomić o znajdującym się na tym terenie oddziale „bandytów”.
Wydarzenia te opisał Teofil Obara „Teoś”: po nieudanej akcji na samochód z pieniędzmi odpoczywał „Oset” w dalejowskich lasach na tzw. Górze Piekło. Była godzina jedenasta przed południem. Na szczęście nie zdążył sen zamknąć powiek zmęczonych partyzantów. Jeden z żołnierzy, stojący na posterunku [Gruzin „Józef”], zauważył skradającego się nieprzyjaciela, o czym natychmiast zawiadomił dowódcę. „Chłopcy do broni, Niemcy podchodzą”. W mgnieniu oka sprawny oddział rozwinął tyralierę i zajął stanowiska. Dowódca pośrodku ze Stenem. Na skrzydłach rkm-y. Prawym dowodzi [sierż.] pchor. [Mieczysław Krajewski] „Zabawa” zaś lewym – Gruzin ppor. Wołodia. Po wymianie pojedynczych strzałów bitwa rozgorzała na dobre. Nasi chłopcy, na rozkaz swego dowódcy, ruszyli do ataku, nacierając na pięciokrotnie silniejszego wroga, doskonale uzbrojonego w broń maszynową. Prawe skrzydło zatacza podkowę. Grzmią okrzyki: Hurra! i Hurra!… Świszczą pociski. Lecą minuty… „Oset” siecze ze swojego Stena, zakłada trzeci magazynek. Wtem zacięcie. Podnosi się. Opiera na kolanach. Manipuluje… Zauważył jeden z Niemców wysuniętego do przodu „Oseta” – naszego dowódcę. Wie i nieprzyjaciel, że nim jest, słyszał jego rozkazy. Przyłożył się do MPi i puścił długą serię. Kilka kul utkwiło w szerokiej piersi. Upadł na twarz. Pierwszy podskoczył strzelec [Zygmunt Manecki] „Wrzos” i dźwignął go nieco. Żył jeszcze. Przedśmiertelną ostatnią komendę „chłopcy…” już całkiem cicho wyszeptały blade usta. W ramionach strzelca „Wrzosa” zamknął powieki na zawsze.
Po śmierci dowódcy, komendę nad patrolem przejął kpr. Jan Czernikiewicz „Walter”. Nakazał odwrót. Ostrzeliwując się, partyzanci uskoczyli w głąb lasu, unosząc ciało zabitego. Również Niemcy zaprzestali dalszej walki i wycofali się w przeciwnym kierunku. Według T. Obary „Teosia”, na Górze Piekło poległo 8 nieprzyjaciół.
W książkowej wersji swoich wspomnień T. Obara „Teoś” dopisał krótką charakterystykę poległego: duszą i sercem oddany najświętszej sprawie, złożył największą ofiarę na ołtarzu Ojczyzny, ofiarę swojego życia. Kochał swoje młode wojsko, sam będąc młodym znał duszę młodego partyzanta – żołnierza Leśnej Polski. Odczuwał jego pragnienie, uszanował indywidualność każdego, swoją odwagą i męstwem imponował wszystkim w wielu przeprowadzonych akcjach. Jego walory wewnętrzne oraz reprezentacyjna postawa z dziecinnie uśmiechniętą twarzą, która czasem mogła być i surową, wszystko to wpływało na miłą atmosferę i serdeczny stosunek między żołnierzem a dowódcą.
Z okolicznościami śmierci W. Wasilewskiego jest jednak związany pewien dysonans. Według żołnierzy towarzyszących „Osetowi”, po walce pochowali go w leśnej mogile. Istnieje jednak w tej kwestii znacząca rozbieżność. Prawdopodobnie wycofujący się pod ostrzałem akowcy zdołali tylko ukryć zwłoki poległego towarzysza broni pod wykrotem przewróconego drzewa, a miejsce prowizorycznie zamaskowali. Pochowany został dopiero kilka dni później przez Kubalę (lub Kubałę, Kabałę) z pobliskiej wsi Wojtyniów. Grób urządził Wasilewskiemu kilkadziesiąt metrów od miejsca walki, ok. 50 m w głąb od leśnego duktu.
Po „Osecie”, komendę nad 1 plutonem III Zgrupowania na krótko przejął obecny przy śmierci dowódcy kpr. Jan Czernikiewicz „Walter”. Kilka dni później okazało się, że zaledwie dzień przed wypadkami w lasach dalejowskich, 5 sierpnia 1943 r. w Pawłowie w starciu z policją „granatową” zginął st. strz. Marian Pacan „Pistolet”, „Orzełek”, dowódca 1 drużyny 1 plutonu III Zgrupowania. Jan Czernikiewicz objął jego funkcję, a na dowódcę 1 plutonu „Ponury” wyznaczył por. Stanisława Mroczkowskiego „Wilczyńskiego”.
O śmierci syna i brata rodzina Wasilewskich nie dowiedziała się od razu. W pierwszych dniach września 1943 r. na podskarżyski Bór dotarł podkomendny i kolega „Oseta” strz. Edward Tusznio „Ząbek”. Nie zdobył się jednak na poinformowanie rodziców. Tragiczną wiadomość przekazał jedynie siostrze swojego dowódcy – Józefie. Na koniec wręczył jej list por. cc. Jana Piwnika „Ponurego” adresowany do Stanisława Wasilewskiego [treść listu znajdzie się w przygotowywanej książce - przyp. MJ].
Wiadomość do adresata nie dotarła. List przejęła i ukryła siostra „Oseta”. Na wieść o śmierci brata, zdecydowała sama na stałe dołączyć do oddziału. Jako przeszkolona w zakresie pierwszej pomocy, została przydzielona do plutonu ochronnego dowódcy Zgrupowań. Od tej pory występowała pod pseudonimem „Poranek”. O śmierci syna i ciężkim zranieniu córki (podczas III przeciwpartyzanckiej obławy na Wykusie 28 października 1943 r.) rodzice dowiedzieli się dopiero w ostatnich dniach listopada lub w grudniu 1943 r. Tym samym partyzancka historia dobiegła smutnego końca.
Ze względu na trwające działania zbrojne i obawę przed dekonspiracją, grób w lasach dalejowskich pozostał do końca wojny. Zwłoki W. Wasilewskiego zostały ekshumowane 14 kwietnia 1945 r. i przeniesione na cmentarz przy parafii św. Józefa w Bzinie (obecnie w Skarżysku Zachodnim). Ekshumacją zajęła się siostra „Oseta” – Józefa. Natomiast w miejscu leśnego pochówku, Stanisław Wasilewski (po powrocie z obozu koncentracyjnego) usypał symboliczną mogiłę.
Jeżeli będą Państwo zainteresowani odwiedzeniem miejsca walki i śmierci "Oseta", zapraszam na wycieczkę. Jak dostać się na Piekło Dalejowskie napisaliśmy na blogu Wokół Wykusu kilka lat temu. Zapraszam do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.