poniedziałek, 29 marca 2010

Cisi bohaterowie

Polska Walcząca wydała szereg wspaniałych postaci, których dokonania po dziś dzień wzbudzają emocje wśród czytelników literatury historycznej, bądź zwolenników X muzy. Legenda „Hubala” i „Ponurego”, działania „Zośki” i „Rudego” czy choćby tragiczne losy „Grota” oraz „Niedźwiadka”, żyją w świadomości społecznej jako przykłady prawdziwego męstwa oraz symbol tamtych dni.


Jednak okres okupacji to przede wszystkim tysiące cichych, niedocenionych, a w wielu przypadkach już na zawsze anonimowych bohaterów. Mimo, że nie walczyli z bronią w ręku, nie wysadzali pociągów, nie polegli na polu chwały, ich zasług nie można w żadnym wypadku stawiać w drugim szeregu. Jak głosił św. Augustyn: „Zaczynaj od rzeczy małych, jeśli chcesz być wielkim”. Polskie Państwo Podziemne było niezaprzeczalnie wielkie, było wręcz fenomenem na skale światową. Nie można jednak zapominać o konglomeracie jaki się składał na ten fenomen. Kręgosłup polskiej konspiracji stanowiła bowiem rzesza, znanych często jedynie z pseudonimu, „Basiek”, „Andrzejów”, „Jacków”, pełniących funkcję łączników, sanitariuszek, lekarzy czy aprowizatorów, których służba Ojczyźnie była niemniej ofiarna.

Jeden z trybików tego potężnego mechanizmu stanowiła rodzina rolnika Jana Bębna z małej kieleckiej wioski Głuchów Lasy w powiecie stopnickim. W ich położonym na skraju wioski domu w 1944 roku zorganizowana została konspiracyjna izba chorych akowskiego rejonu Potok kryptonim „Potlasy”, który wchodził w skład podobwodu AK Szydłów „Słonecznik” należącego do obwodu AK Busko „Letnisko”, „Hiacynt”. Opiekę nad rannymi akowcami sprawowała tam Jolanta Stasiakowa, Maria Danuta Książkiewicz „Diana” oraz żona właściciela – Katarzyna i ich córka Stefania ps. „Leśna”. Przez kilka miesięcy kurował się tam dowódca jednego z okolicznych oddziałów partyzanckich por. Janusz Kozłowski „Jastrzębiec”, a także plut. Jan Banaś „Zbyszek” oraz szereg innych członków podziemia. Nie trzeba w tym miejscu wspominać jak wielkie zagrożenie dla rodziny Bębnów oraz pozostałych mieszkańców wsi stanowiła działająca w ich chacie lecznica, mimo to obyło się bez nieszczęść i wszyscy przeżyli wojnę.


Siedzą: Katarzyna i Jan Bęben

Wydaje się prosta okupacyjna historia: kieleckie krajobrazy, partyzanci opatrywani w wiejskim szpitaliku, dymy obozowych ognisk wśród świętokrzyskich kniei. Ktoś może zarzucić wręcz, że jest to opowieść jak setki, tysiące innych, bez żadnych rewelacji, i… będę zmuszony przyznać mu rację. Jest to bowiem obraz dość typowy, powtarzalny. Jednak to właśnie z takich drobnych cząstek powstała mozaika, której na imię Polska Walcząca.

Jest w tej historii też morał: Jan i Katarzyna Bęben byli moimi pradziadkami. Stefania Bęben po mężu Nowecka była siostrą mojej babci. Jana i Katarzyny Bębnów nie zdołałem już poznać. Natomiast Stefania Nowecka zmarła 19 września 2009 roku. W swych poszukiwaniach naukowych zebrałem dziesiątki relacji z okresu ostatniej wojny, oprócz tej jednej. Często bowiem szukamy zbyt daleko aby dostrzec to co mamy w zasięgu ręki.

Stefania Nowecka z domu Bęben

Więcej informacji o izbie chorych w miejscowości Głuchów Lasy znajduje się m.in. w książce Józefa Mrożkiewicza pt. „W konspiracji i w walce. Z dziejów podobwodu AK Szydłów”, Kielce 1992.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.