czwartek, 25 sierpnia 2011

Wykus nocą

W miniony wtorek miałem okazję być sam na Wykusie. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że była to wyprawa porą wieczorowo-nocną. Idąc z ośrodka harcerskiego nad Lubianką w Starachowicach dotarłem do Obozu Langiewicza, a następnie na Kropkę. Komary gryzły jak tylko na chwilę się zatrzymałem. Dopiero po zmierzchu niemal przestały dawać znać o sobie.

Z Kropki udałem się brukowaną drogą na Wykus, zatrzymując się po drodze przy mogile poległych w obławie 28 X 1943 r. żołnierzy ochrony radiostacji "Inspektora Jacka".

Księżyc był jeszcze nisko, gdy wchodziłem na ciemną polanę wykusową. Słychać było tylko sowy, a nad głową czasem przeleciał nietoperz. Zawsze miałem ochotę spędzić noc na Wykusie w ciszy i zasłuchany w odgłosy lasu. Biwakowanie podczas uroczystości wiąże się z odgłosami wielu ludzi nocujących w lesie. Tym razem miałem okazję samotnie posiedzieć przy ognisku. Nikt i nic mi nie przeszkadzało. Ciepła noc, pieczony chlebek, delikatny płomień i szum lasów siekierzyńskich.

Idąc samotnie przez las choć odrobinę mogłem poczuć się jak żołnierze powracający do obozu na Kropce z wysuniętych placówek rozstawionych wokół Wykusu. Kto nie miał okazji wybrać się nocą na Wykus, koniecznie powinien spróbować. Kto miał okazję, doskonale wie o czym mówię.

Na dowód wyprawy zrobiłem kilka foto telefonem. Jakość może nie jest najlepsza, ale jest! :)


1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.