W pobliżu obozowiska Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury" na Wykusie w Lasach Siekierzyńskich stacjonował także wydzielony oddział ochrony radiostacji Komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK pod dowództwem ppor. Jana Kosińskiego "Inspektora Jacka". Ugrupowanie to zostało zdziesiątkowane podczas III obławy na Wykusie 28 października 1943 r. Przeżyli nieliczni. Kilku z nich dołączyło do Zgrupowań pod dowództwem por. cc. Jana Piwnika "Ponurego". Kilku opuściło las i powróciło do konspiracji.
Jednym z żołnierzy "Inspektora Jacka" był sierż. Kazimierz Czesław Rybczyński "Sokół". Urodził się 21 marca 1909 r. w Słupi Nowej w rodzinie Stefana i Anny z d. Gajewskiej. Ochrzczony został w parafii pw. św. Wawrzyńca w Nowej Słupi.
Rodzice byli „osadnikami” w Słupi Nowej. Posiadali gospodarstwo rolne. Miał siostry Annę i Janinę (zmarły w dzieciństwie), Helenę oraz braci Henryka i Mariana.
W wieku ośmiu lat, w 1917 r. podjął naukę w Szkole Powszechnej w Słupi Nowej. Edukację zakończył na klasie czwartej. Po skończeniu szkoły pozostał przy rodzicach pomagając w prowadzeniu gospodarstwa. Pięć lat później, 15 kwietnia 1928 r. podjął praktykę w zakładzie wędliniarskim Franciszka Kostucha przy ul. Kościelnej 2 w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Rodzice byli „osadnikami” w Słupi Nowej. Posiadali gospodarstwo rolne. Miał siostry Annę i Janinę (zmarły w dzieciństwie), Helenę oraz braci Henryka i Mariana.
W wieku ośmiu lat, w 1917 r. podjął naukę w Szkole Powszechnej w Słupi Nowej. Edukację zakończył na klasie czwartej. Po skończeniu szkoły pozostał przy rodzicach pomagając w prowadzeniu gospodarstwa. Pięć lat później, 15 kwietnia 1928 r. podjął praktykę w zakładzie wędliniarskim Franciszka Kostucha przy ul. Kościelnej 2 w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Mistrz przyjął mię na praktykę pod warunkiem, że muszę praktykować trzy lata i chodzić do Szkoły Zawodowej Dokształcającej [w Ostrowcu Świętokrzyskim]. Z początkiem roku szkolnego udałem się do szkoły i po złożeniu świadectwa zostałem przyjęty na wstępny kurs. Będąc na I kursie zostałem powołany na komisję poborową dnia 18 czerwca 1930 roku, na której dostałem odroczenie na rok. Będąc na II kursie stawałem ponownie na komisję dnia 24 czerwca 1931 roku i zostałem uznany za zdolnego do służby wojskowej i z tego powodu przerywam szkołę.
Powszechną służbę wojskową odbył prawdopodobnie w III batalionie 2 Pułku Piechoty Legionów w Staszowie. Możliwe, że po okresie służby obowiązkowej, pozostał w wojsku jako podoficer nadterminowy. Przed wybuchem wojny awansował do stopnia plutonowego.
Podczas pobytu w wojsku otrzymał zgodę na zdawanie egzaminów zawodowych. W Ostrowcu Świętokrzyskim przed Komisją Egzaminacyjną Czeladniczą dla zawodu rzeźniczego i wędliniarskiego, działającą przy Izbie Rzemieślniczej w Kielcach. Egzamin czeladniczy w zawodzie wędliniarskim złożył 20 stycznia 1932 r. Zdał go z wynikiem pozytywnym i otrzymał tytuł czeladnika wędliniarskiego.
Po przejściu do rezerwy powrócił do pracy w wyuczonym zawodzie. Od 1 października 1935 r. do 30 września 1936 r. pracował ponownie jako czeladnik wędliniarski w Wędliniarni Franciszka Kostucha w Ostrowcu Świętokrzyskim. Natomiast od 1 listopada 1936 r. do 1 maja 1937 r. zatrudniony był jako czeladnik w Składzie Wędlin Zofii Gospodarczyk w Sandomierzu przy ul. Rynek 18.
Nie udało się ustalić, czym trudnił się w ostatnich dwóch latach przed wybuchem II wojny światowej. Prawdopodobnie został zmobilizowany w sierpniu 1939 r., lecz brak informacji o tym, czy i gdzie walczył podczas wojny obronnej.
Po klęsce Polski, jesienią 1939 r. zaangażował się w działalność konspiracyjną. Zaprzysiężony został przez por. Stefana Rychtera „Brożynę” (późniejszego szefa sztabu Wydzielonej Organizacji Dywersyjnej ZWZ–AK „Wachlarz”) w szeregach Służby Zwycięstwu Polski. Plut. K. Rybczyński „Sokół” zorganizował placówkę SZP–ZWZ–AK w Słupi Nowej. Przez dłuższy czas był jej komendantem. Pod jego rozkazami w konspiracji znaleźli się m.in. Stefan Dąbrowski, Zbigniew Duś „Sierpień”, Stefan Fijas, Franciszek Gajewski i jego brat kpr. Stefan Gajewski, Feliks Gąsior, Kazimierz Mroczkowski „Modrzew”, Stanisław Łebek „Sęp”, Wacław Matz, Leon Nawrocki „Upiór”, Kazimierz Ponikowski „Sar” i Władysław Raczyński. Podczas działań wojennych został prawdopodobnie awansowany na sierżanta.
W 1943 r. dołączył do zorganizowanego przez ppor. Jana Kosińskiego „Inspektora Jacka” wydzielonego oddziału ochrony radiostacji Komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK. Po III obławie na Wykusie 28 października 1943 r. z oddziału ppor. „Inspektora Jacka” przeżyło kilku żołnierzy: ppor. Jan Kosiński „Inspektor Jacek”, zastępca dowódcy ppor. Jan Chłopecki „Młot”, radiotelegrafiści Michał Basa „Mściciel” i Bolesław Matla „Boryna” oraz Władysław Jerzy Hajdenrajch „Kruk”, Stanisław Iwan „Paw”, sierż. Kazimierz Rybczyński „Sokół”, Stanisław Szóstak „Konrad” i Walenty Ziach „Olek”.
„Jacek” wraz z „Sokołem” i kilkoma innymi żołnierzami znaleźli się w rejonie Słupi Nowej, skąd pochodził K. Rybczyński. Przez pewien czas trwali w oparciu o lokalną placówkę AK. Organizowali nowy oddział ochrony radiostacji.
27 listopada 1943 r. ppor. Jan Kosiński „Inspektor Jacek” i sierż. Kazimierz Rybczyński „Sokół” zatrzymali się u znajomych przy ul. Kolonijki (obecnie ul. Bogdana Łuszcza), żeby omówić sprawy organizacyjne i werbunek nowych ludzi. Następnego dnia planowali opuścić Słupię Nową. Rano 28 listopada 1943 r. miejsce ich pobytu zostało otoczone przez funkcjonariuszy z Posterunku Żandarmerii w Bielinach. Obaj konspiratorzy zaczęli uciekać przez pola. Niemcy otworzyli ogień. Pierwszy raniony został w nogę K. Rybczyński. Dobito go bagnetem. J. Kosiński także próbował się bronić, strzelając do Niemców, lecz ostatni nabój przeznaczył dla siebie. Jak się później okazało, o miejscu pobytu „Jacka” i „Sokoła” poinformował niemiecki konfident ze Słupi Nowej.
Janina Sala, mieszkanka Nowej Słupi, tak wspominała te wydarzenia:
była jesień 1943 r., niedzielny poranek, pierwszy dzień rorat, obierałam kaczkę w oborze u państwa Spelaków. Nagle usłyszałam strzały i zjawili się żandarmi. Jak się później dowiedziałam, w mieszkaniu Spelaków odbywała się inspekcja placówki ponieważ znajdowało się ono na uboczu osady. Od soboty przebywali tu por. Jacek Kosiński ps. „Jacek” i [sierż.] Kazimierz Rybczyński ps. „Sokół”. Na odgłos głośnego dobijania się do drzwi obaj partyzanci wyskoczyli przez okno i zaczęli uciekać w różnych kierunkach. Wokół nie było żadnych zarośli ani zabudowań, gdzie mogliby się ukryć. Pierwszy padł Kazimierz Rybczyński. Umierającego żandarmi zakłuli bagnetami. Por. Jan Kosiński dostał postrzał w nogę, nie mógł uciekać, upadł i ostrzeliwał się. Ostatni nabój przeznaczył dla siebie. Niemcy po tym wydarzeniu zarządzili identyfikację zabitych, ale nikt z mieszkańców nie przyznał się do rozpoznania ofiar. Mieszkający na Kolonijkach granatowy policjant Adam Marczewski powiedział Niemcom, że osoby zabite to ludzie nieznani.
Pomnik na grobie "Inspektora Jacka", "Sokoła" i "Sierpnia" |
W pierwszych dniach lipca 1944 r. do tej samej mogiły zostały złożone zwłoki sierż. Zbigniewa Dusia „Sierpnia”, który zginął 29 czerwca 1944 r. w Opatowie.
22 października 1972 r. w Nowej Słupi staraniem miejscowego koła ZBoWiD i przy pomocy Wydziału Gospodarki Komunalnej PPRN w Kielcach na cmentarzu parafialnym odsłonięty został pomnik poświęcony sierż. Zbigniewowi Dusiowi, sierż. Kazimierzowi Rybczyńskiemu i ppor. Janowi Kosińskiemu.
dr Marek Jedynak
PS.
Szanowni Państwo, powyższy biogram to kolejny piękny przykład współpracy z rodziną żołnierza AK. Bez pomocy krewnych nie mam szans na zgłębienie życiorysów wielu z tych dzielnych ludzi. Dlatego tradycyjnie apeluję o pomoc w docieraniu do krewnych. Nawet najmniejszy trop czasem okazuje się bezcenny. Kontaktować można się ze mną najszybciej via e-mail.
Pseudonim Olek, partyzant oddziału Jacka.
OdpowiedzUsuńMój ojciec opowiadał mi( byłam małym dzieckiem) o obławie na Wykusie.
Pamiętam jak mówił,że siedział w zaroślach z odbezpieczonym granatem.Oglądałam poranione drzewa od pocisków.
Historia mojego ojca jest skomplikowana.
Po zakończeniu wojny pracował w MO przez krótki okres czasu.Z MO został wyrzucony za to,że był w AK a ze ZBOWID za to,że był w MO.
No cóż teraz łatwo jest oceniać ludzi, a wówczas co chłopak z maleńkiej wioski Kakonin wiedział,że MO jest złe??
Historia nie jest prosta i
łatwa i nie jedno ma imie.
Proszę o kontakt. Z wielką chęcią zbadam losy Pani Ojca. Bez oceniania, obiektywnie. Liczę na odpowiedź. Pozdrawiam!
UsuńWitam.
UsuńJakich informacji Pan oczekuje?
Nie znam wiele faktów ponieważ jestem najmłodsza z rodzeństwa.
Pamietam tylko opowieści taty W zimowe wieczory siadaliśmy( ja i moi bracia) a tata opowiadał nam o partyzance. Posiadam również zdjęcie z tamtego okresu.
Jako dziecko byłam z tatą w Kakoninie . Tata oprowadzał mnie po lesie, pokazywał gdzie się ukrył podczas obławy. Jest również wspomniany pseudonim taty w książce Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie.
Proszę podać adres mailowy to napiszę do Pana.
Pozdrawiam.
Dobry wieczór. Proszę napisać na adres ponury.nurt@gmail.com
UsuńBędę zobowiązany za kontakt i już z góry dziękuję.