Każdy, kto po
raz pierwszy znajdzie się w rozległych lasach suchedniowsko-starachowickich
zwrócić musi uwagę na ich wyjątkowy charakter, tak różny od wielu innych,
znacznie przekształconych już przez gospodarkę człowieka kompleksów leśnych. Na
tą wyjątkowość składa się bogactwo przyrodnicze, wyrażające się zarówno
wielością występujących tu gatunków flory i fauny, ale także urozmaicona budowa
geologiczna i rzeźba terenu. Obszar przecinają liczne strumienie, nie brak też
źródeł, mokradeł, jak również wzniesień, jarów i parowów. Występujące tu drzewostany odznaczają się
przy tym zróżnicowaną strukturą wiekową i złożoną budową pionową.
Lasy te
wyróżnia nie tylko wartość przyrodnicza. Ich charakter sprawia, że stanowią
także niezwykle dogodny teren dla prowadzenia działań partyzanckich. Myliłby
się jednak ten, kto sądzi, że to Żołnierze „Ponurego” w 1943 roku docenili te
walory jako pierwsi – o 80 lat uprzedzili ich bowiem Powstańcy roku 1863…
Wobec braków
tak w uzbrojeniu, jak i wyszkoleniu insurgentów las - podobnie jak później,
podczas II wojny światowej - odgrywał ogromną
rolę w prowadzeniu działań zbrojnych. Dawał on schronienie oraz pozwalał na
wykorzystanie taktyki walki partyzanckiej, niwelującej przewagę nieprzyjaciela,
jaką ten dysponował przede wszystkim w otwartym polu. Nie bez przyczyny M. Langiewicz
zapisał w swoich wspomnieniach (1905): „Regułą
musiał być obóz leśny, bo w nim żołnierz hartował się i najżwawiej wyrabiał się
na wojownika; w nim najdłużej mogliśmy ukrywać naszą liczbę i naszą pozycyę,
liczbą ogni łudzić nieprzyjaciela, najdłużej zatajać czas i kierunek nowego
pochodu. Pozycja dlań musiała być taką, iżby sam grunt każdemu żołnierzowi
wskazywał, gdzie się ma ustawić i w którą stronę ma odbywać odwrót”.
Informacje na
temat wrażenia, jakie okoliczne lasy wywarły na przebywających tu powstańcach
odnaleźć można we fragmentach publikowanych przez nich wspomnień. Antoni
Drążkiewicz, służący w oddziale płk. D. Czachowskiego (który znalazł się tu w
czerwcu 1863 r.), pisze (1890): „drzewostan
był mięszany, gruby, zwarty, i gęsto mniejszemi krzewami podszyty” , „drzewostan jaki lasy te posiadały, był
rzeczywiście prawie wyjątkowym a ludność, która je otaczała, jedną z
najpatrjotyczniejszych i najzamożniejszych”. Dowódca walczącego tutaj w
styczniu 1864 roku 3. Pułku Stopnickiego płk Karol Kalita „Rębajło” wspomina
(1913): „Las gęsty, wysokopienny, obrosły
zaroślami i krzewami tak szczelnie, że żadna kompania frontem stanąć nie mogła,
pełno było pagórków, wąwozów stromych – miejsce jakby wymarzone na kilkudniowe
schronienie w myśl mego planu wobec ciągle spodziewanego odwetu ze strony
moskiewskiej”. Dodaje także: „Kompanie
musiały dla umożliwienia sobie postoju wycinać i wyrywać krzewy, aby bodaj w
części broń w kozły złożyć i dla jakiego takiego legowiska usuwać metrowe zaspy
śnieżne”.
Powstańcza
przeszłość okolicznych lasów nie pozostawała bez wpływu na przebywające tu 80
lat później oddziały partyzanckie, których żołnierze czuli się ideowymi
spadkobiercami powstańców i kontynuatorami toczonej przezeń walki. Nie dziwi
zatem, że w swojej książce „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie (wyd. VII, 2006) dr
Cezary Chlebowski napisał: „Wykus
oczarował pierwszych żołnierzy „Ponurego” dzikim starodrzewem, śpiewem ptactwa,
wolnością, której tu mogli zażywać bez miary, bliskością obozowiska powstańców
1863 roku” (chodzi tutaj oczywiście o powszechnie znaną „Polanę
Langiewicza”, upamiętnioną w 1925 roku odlewem żeliwnej tablicy).
W powszechnej
świadomości partyzanckie walki z czasów ostatniej wojny przyćmiły jednak
wydarzenia sprzed 150-ciu lat, a uroczysko Wykus niemal jednoznacznie kojarzone
jest ze Zgrupowaniami „Ponurego”. Wyjątek stanowi tutaj jedynie wspomniana
„Polana Langiewicza”, położona nieopodal. Warto zatem nieco cofnąć się w czasie
i pokrótce przypomnieć ważniejsze epizody Powstania Styczniowego na terenie
wschodniej części Puszczy Świętokrzyskiej.
Już 23
stycznia 1863 roku w Wąchocku miała miejsce koncentracja dużych sił
powstańczych pod dowództwem płk. Mariana Langiewicza. Wkrótce zgrupowanie to
zostało zaatakowane przez siły rosyjskie. Po przegranych walkach w dniu 3
lutego na linii Parszów – Wąchock schronienie w opisywanym kompleksie znaleźli
powstańcy z dwóch batalionów dowodzonych przez mjr. Klimaszewskiego i Ignacego
Dawidowicza. Tu obie jednostki zostały rozwiązane, porzucając przy tym w lesie
znaczną ilość broni. W puszczy przed spodziewaną zemstą Moskali ukrywały się również
osoby cywilne. Korpus Langiewicza opuścił Wąchock, pozorując odwrót w kierunku
wschodnim. Jednocześnie przez główny kompleks Puszczy wyprawiono wozy taborowe
do Bodzentyna, gdzie wkrótce, nieco okrężną drogą, dotarli także powstańcy. Po tych wydarzeniach
okoliczne lasy opustoszały na okres czterech miesięcy.
Kolejną powstańczą partią, jaka znalazła się w
tych stronach był wspomniany już oddział płk. Dionizego Czachowskiego. Lasy te obrane
zostały przezeń jako miejsce czasowej dekoncentracji podległej jednostki po
bitwie stoczonej pod Bobrzą w dniu 10 czerwca 1863 r. Zanim jednak udało się
zrealizować ten zamiar, 11 czerwca w pobliżu Ratajów doszło do bitwy z siłami
nieprzyjaciela, które jednocześnie zaatakowały
czoło i tył polskiej kolumny. Na szczęście straty po stronie powstańców
były relatywnie nieduże (poległo 4-ech kosynierów, 6-ciu zaś dostało się do niewoli),
bowiem oddział sprawnie się rozproszył. Zdołano przy tym
ocalić sztandar oraz tabor z bronią i ekwipunkiem, które skierowano w lasy
iłżeckie. Po tej potyczce płk Czachowski przedostał się na wypoczynek do
Galicji, skąd w październiku ponownie przybył na czele powstańczego oddziału.
Poległ pod Jaworem Soleckim, dnia 6 listopada 1863 roku.
Po zwycięskiej
bitwie pod Iłżą, stoczonej 17 stycznia 1864 roku, w lasach
suchedniowsko-starachowickich znalazł też schronienie 3. Pułk Stopnicki dowodzony
przez płk. Karola Kalitę – „Rębajłę”. Manewrując po okolicy oddział ten
przemaszerował spod Suchedniowa przez Kaczkę do wsi Wola Krzyżowa (obecnie
teren os. Lubianka w obrębie Starachowic), skąd dotarł do Radkowic. Tam
powstańców bardzo gościnnie przyjęto, zaopatrując w żywność. Wobec
spodziewanego pościgu sił moskiewskich, pomimo panujących ciężkich warunków
zimowych postanowiono przeczekać zagrożenie w warunkach leśnych. Odpowiednie
miejsce dla założenia obozu wskazał powstańcom wójt Radkowic (to właśnie tej lokalizacji dotyczy opis autorstwa K. Kality przytoczony we wstępie). Okoliczna
ludność uroczysko to zwała wówczas „Piekłem”, jednak sądząc z relacji płk.
„Rebajły” niemal na pewno chodzi tu o współczesny Wykus. Wkrótce
Rosjanie trafili na ślad Pułku i doszło do walki. Płk „Rębajło” wydał rozkaz
oskrzydlania nacierającego nieprzyjaciela, sam zaś stanął na czele 1-szej
kompanii, mającej podjąć atak frontalny. W chwili wydawania komendy śmierć
poniósł jednak dowódca kosynierów, wobec czego wymieniona kompania wycofała się. Płk „Rębajło” znalazł się w bardzo niebezpiecznej sytuacji,
bowiem w pierwszej chwili nie zorientował się, że wspomniany pododdział nie
podjął walki. Szedł zatem naprzeciw Moskalom, mając u boku jedynie adiutanta i
trębacza, ciągle grającego sygnał do ataku. Dopiero nawoływanie jednego z
oficerów uświadomiło mu zaistniałą sytuację. „Rębajło” zdołał pod ogniem
wycofać się na pozycje pierwszej kompani, gdzie wyprowadzony z równowagi zażądał
wyjaśnień od jej komendanta, mierząc doń z rewolweru. Sytuację udało się jednak
zażegnać.
Wkrótce, po oddanej salwie, kompania ruszyła do szturmu na Moskali, którzy zdążyli już zająć teren obozowiska. Polacy przejęli inicjatywę, ścigając Rosjan aż na skraj lasu pod Radkowicami. Po bitwie powstańcy wycofali się pod Michałów, skąd następnego dnia wyruszono w kierunku starego obozowiska pod Cisowem, maszerując przez okolice Rzepina, Śniadkę i Bodzentyn. Wcześniej na pobojowisko wysłano z Michałowa grupę kilkunastu mieszkańców z poleceniem pochowania poległych powstańców (ostatecznie jednak pochówku dokonano na cmentarzu). Według ustaleń S. Zielińskiego (1913) w opisanej bitwie uczestniczyło przeszło 600 powstańców, którzy starli się z siedmioma rotami piechoty rosyjskiej. Straty polskie wyniosły 10 zabitych i 7 rannych, podczas gdy rosyjskie – 7 zabitych i 16 rannych, choć zapewne część ciał poległych nie została później odnaleziona. Nie ma też pewności co do samej daty bitwy; K. Kalita (1913) wspomina, iż miała ona miejsce 24 stycznia, natomiast w opracowaniu S. Zielińskiego (1913) figuruje data 20 stycznia 1864 roku.
Wkrótce, po oddanej salwie, kompania ruszyła do szturmu na Moskali, którzy zdążyli już zająć teren obozowiska. Polacy przejęli inicjatywę, ścigając Rosjan aż na skraj lasu pod Radkowicami. Po bitwie powstańcy wycofali się pod Michałów, skąd następnego dnia wyruszono w kierunku starego obozowiska pod Cisowem, maszerując przez okolice Rzepina, Śniadkę i Bodzentyn. Wcześniej na pobojowisko wysłano z Michałowa grupę kilkunastu mieszkańców z poleceniem pochowania poległych powstańców (ostatecznie jednak pochówku dokonano na cmentarzu). Według ustaleń S. Zielińskiego (1913) w opisanej bitwie uczestniczyło przeszło 600 powstańców, którzy starli się z siedmioma rotami piechoty rosyjskiej. Straty polskie wyniosły 10 zabitych i 7 rannych, podczas gdy rosyjskie – 7 zabitych i 16 rannych, choć zapewne część ciał poległych nie została później odnaleziona. Nie ma też pewności co do samej daty bitwy; K. Kalita (1913) wspomina, iż miała ona miejsce 24 stycznia, natomiast w opracowaniu S. Zielińskiego (1913) figuruje data 20 stycznia 1864 roku.
Okoliczne lasy
były także świadkiem klęski oddziału mjr. Andrzeja Denisewicza, jaki szukał tu
schronienia po rozbiciu macierzystego zgrupowania gen. Hauke – Bosaka w bitwie
pod Opatowem (21.II.1864 r.). Tu 4 kwietnia 1864 r. partię tą ostatecznie znieśli
rosyjscy żołnierze mjr. Butkiewicza, zabijając aż 30 powstańców. Dowódca trafił
do niewoli, gdzie wkrótce został stracony.
Po przegranej
bitwie pod Wąchockiem (10.III.1864 r.) w Puszczy poszukiwał także schronienia
oddział mjr. Mieczysława Szemiota z Pułku Opoczyńskiego. Dnia 19 kwietnia powstańców odnaleźli jednak carscy żołnierze
mjr. Bergmana, rozbijając oddział. Śmierć poniósł dowódca oraz czterech
oficerów (w tym dwóch Francuzów). Był to ostatni akord tragicznego Powstania na
tym terenie – Puszcza opustoszała…
Nie zginęła
jednak pamięć o powstańczym czynie, a wokół wydarzeń lat 1863-64 wkrótce
zaczęła narastać legenda. Wyrazem tego w niepodległej Polsce była uroczystość
upamiętnienia miejsca domniemanego obozowiska powstańców, jaka w obecności
żyjących jeszcze weteranów Powstania odbyła się dn. 21 maja 1925 roku. Miejsce
to powszechnie znane jest do dziś jako „Polana Langiewicza”. Fakty historyczne
przemieszały się tu jednak z legendą, bowiem M. Langiewicz niemal na pewno nie
obozował w tym miejscu...
Jak wynika z
przytoczonych wydarzeń „Polana Langiewicza” nie jest jedynym miejscem związanym
z historią Roku 1863. Wiele z nich rozsianych jest po leśnych uroczyskach
Puszczy Świętokrzyskiej, lecz niestety „czas zatarł ślad” – najpierw ludzka pamięć,
potem miejscowa tradycja przeminęły wraz z próchnem krzyży na powstańczych
mogiłach.
Ostatnio, po
150-ciu latach z niebytu ludzkiej niepamięci powróciło jedno z dawno już
zapomnianych miejsc powstańczych zmagań. W południowo-zachodniej części
oddziału 10, niedaleko wschodniej krawędzi doliny Lubianki, na brzegu niezbyt
głębokiego parowu ustawiono wysoki, ok. 3,5 metrowy krzyż z symboliczna datą
„1863”.
Miejsce to znajduje się w odległości ok. 220 m w dół Lubianki, licząc
od mogiły ś. p. Mariana Cieśli - „Mietka”. Przypuszczalnie jest to miejsce,
które K. Kalita następująco opisuje w swoich wspomnieniach (1913): „(…) cofnęliśmy się z trębaczem i zeszliśmy do
głębokiego wąwozu leśnej zamarzniętej rzeczki, za którym stała sformowana
pierwsza kompania, jaka zamiast iść za mną na bagnety, cofnęła się w wąwóz.
Wydrapawszy się na drugi brzeg z rewolwerem w ręku przystąpiłem do komendanta kompanii”. Porównanie treści opisu z morfologią terenu wskazuje, iż prawdopodobnie to właśnie tutaj
schroniła się wspomniana kompania 3. Pułku w początkowej fazie bitwy z 20 lub
24 stycznia 1864 roku. Warto nadmienić, iż jednym z toponimów, pod jakim
figuruje wymieniona bitwa są Ostre Górki – uroczysko odległe stąd o zaledwie 2
kilometry, co nie jest dużą różnicą przy uwzględnieniu dokładności
XIX-wiecznych map, zwłaszcza w odniesieniu do terenów leśnych.
Wkrótce
przypadać będzie 150-ta rocznica owej bitwy. Jeżeli więc ktoś z Was wybiera się
niebieskim szlakiem na Wykus - zachęcam by wstąpił tam i wspomniał Tych, którzy
walczyli o wolną Ojczyznę półtora wieku temu. Miejmy nadzieję, że miejsce to
zapisze się w świadomości lokalnego społeczeństwa a pamięć o nim okaże się
trwalsza niż drewno, z którego wykonano krzyż.
Osoby bardziej zainteresowane
poruszonym tematem odsyłam do publikacji:
- Kozak B. 2013. Powstanie Styczniowe we wschodniej części Puszczy Świętokrzyskiej (I). Radostowa Ilustrowany Miesięcznik Społeczno – Kulturalno – Literacki, nr 8-10 (184-186), rok XVII, Starachowice: 26-27.
- Kozak B. 2013. Powstanie Styczniowe we wschodniej części Puszczy Świętokrzyskiej (II). Radostowa Ilustrowany Miesięcznik Społeczno – Kulturalno – Literacki, nr 11-12 (187-188), rok XVII, Starachowice: 34-35.
Tekst artykułu pod tym samym
tytułem przedrukowany został także w opracowaniu:
„150-lecie Powstania
Styczniowego na Kielecczyźnie”, pod redakcją p. Antoniego Dąbrowskiego
(Wydawnictwo „Radostowa”, Starachowice, 2013, s.: 107-113).
Bartosz Kozak
W piątek 17. stycznia w Lipiu odbędzie się X Złaz Szlakiem Powstańców Stycznioweych im. Karola Kality -Rębajły. Weźmie w nim udział ponad 300 osób, głównie dzieci ze Starachowic i okolicznych miejscowości. Rozpoczęcie części oficjalnej o godz 12. Następnego dnia czyli w sobotę o godz. 12 na Polanie Langiew.icza spotkają się uczestnicy XXXI Złazu Turystycznego, który również poświęcony jest powstaniu. Po modlitwie, którą poprowadzi brat Albert z wąchockiego klasztoru oo. cystersów i złozeniu kwiatów, gawędę historyczną wygłosi nasz kolega Szczepan Mróz. W imieniu organizatorów zapraszam na oba złazy. Pozdrawam. Robert Pióro
OdpowiedzUsuń