Gen. armii Wojciech Jaruzelski I Sekretarz KC PZPR |
Uwaga: artykuł inspirowany plotkami! Jeżeli ktoś z Państwa ma własną teorię na dzieje Polski Ludowej, proszę nie czytać.
Po niedzielnym porannym spotkaniu w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Wąchocku podczas uroczystości i promocji mojej najnowszej książki Niezależni kombatanci w PRL, doszły do mnie interesujące wieści... Mianowicie miałem wyrazić się z uwielbieniem o gen. armii Wojciechu Jaruzelskim. W ogóle pominę kwestię mojego nastawienia do zmarłego niedawno byłego I Sekretarza Komitetu Centralnego PZPR. Natomiast skupię się na kwestiach związanych z historią.
Otóż podjąłem wątek gen. Jaruzelskiego, ponieważ kilkanaście minut wcześniej na sali rozmawiano głośno o okolicznościach wyrażenia zgody na sprowadzenie prochów mjr. Jana Piwnika "Ponurego" z Białoruskiej SRR do Polski. Według jednego z uczestników rozmowy (o ile dobrze pamiętam), zgodę na to miał "załatwić" jeden z funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Tymczasem prawda (przynajmniej ta prawda historyczna, zbliżona do obiektywnej :) wyglądała nieco inaczej...
Po kilkunastu latach bezskutecznych starań, rodzina Jana Piwnika i przedstawiciele Środowiska "Ponury"-"Nurt" szukali nowego sposobu na uzyskanie zgody na sprowadzenie doczesnych szczątków mjr. "Ponurego" do Polski. Na przełomie 1985 i 1986 r. skontaktowali się w tym celu z Marianem Sołtysiakiem „Barabaszem”, ówczesnym członkiem Zarządu Głównego ZBoWiD. Poradził, aby ominąć oficjalne struktury związku i dotrzeć do osób mogących podjąć wiążące decyzje. W ten sposób trafili do gen. bryg. Jana Mazurkiewicza „Radosława” (ostatniego Komendanta „Kedywu” KG AK), pełniącego przez wiele lat funkcję Wiceprezesa ZG ZBoWiD. Około 27 sierpnia 1986 r., z okazji 90. rocznicy urodzin Mazurkiewicza, doszło do jego spotkania z gen. armii Wojciechem Jaruzelskim. Jubilat poprosił I Sekretarza KC PZPR o poparcie starań rodziny Piwników o sprowadzenie prochów „Ponurego” do Polski. Pozytywne przyjęcie prośby i interwencja szefa państwa zakończyły zabiegi rodziny i Środowiska. Opór ZBoWiD, władz wojewódzkich i centralnych nie miał już żadnego znaczenia. Dalsze działania potoczyły się - jak na warunki PRL - dość płynnie i już 17 września 1987 r. prochy komendanta "Ponurego" znalazły się w klasztorze oo. Cystersów w Wąchocku.
Należy jednak zwrócić uwagę, że przełamanie wieloletniego okresu odmów wydania zgody na ekshumację ewidentnie wpisywało się w klimat „pieriestrojki” panujący również w Polsce w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Aprobata gen. Jaruzelskiego dla starań kombatantów była jednym z pierwszych kroków w tej kwestii.
Więcej rewelacji związanych z walką rodziny Piwników i Środowiska "Ponury"-"Nurt" o prochy syna, brata i dowódcy znajdą Państwo oczywiście w książce Niezależni kombatanci w PRL (polecam podrozdział 5.2.1.). I czy komuś się to podoba, czy też nie, ale to właśnie dzięki głowie państwa udało się osiągnąć zamierzony efekt.
I nie jest to też informacja "wyssana z palca". O roli gen. Wojciecha Jaruzelskiego i jego - nomen omen - udziale w utrwalaniu pamięci o Armii Krajowej pisał już Stanisław Smarzyński w artykule Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie w miesięczniku "Hejnał Mariacki" (1988, nr 9, s. 1, 12-20, 24).
__________________
Foto Wojciecha Jaruzelskiego zaczerpnięte z Wikipedii
Autor Andrzej Barabasz (Chepry).
Byłem tym uczestnikiem, ale ja wspomniałem o funkcjonariuszu MSW w kontekscie zgody na organizację pogrzebu, a nie na sprowadzenie. Faktycznie użył Pan sformułowania, że na sprowadzenie prochów miał wydać Jaruzelski po osobistej prośbie Mazurkiewicza. Nie zauważyłem w Pana tonie przy przekazywaniu tej informacji ciepłych emocji. Dziwię się zatem skąd te rozbuchane plotki ( jak je pan nazywa). Ot zwykłe uzupełnienie informacji jak mniemam opartych o fakty. Sam kiedyś słyszałem tę wersję. Pozdrawiam TSzczykutowicz
OdpowiedzUsuńOczywiście masz prawo Marku, jako historyk, przedstawiać obywatela Wojciecha J. w świetle tylko i wyłącznie dokumentów historycznych. Jednak myślę, że warto by się też odnieść do własnych na ten temat poglądów, co z pewnością ucięło by dalszą dyskusję. Nie jest to pierwszy atak na Twoją osobę i pewnie też nie ostatni, ale to chyba taki "przywilej" człowieka będącego w tych sprawach "na świeczniku".
OdpowiedzUsuńDla mnie najtrafniej osiągnięcia pana J. podsumowali kibice Legii i na tym można by zakończyć zbędną dyskusję. Bo uważam, że i powyższy artykuł nie jest zbytnio potrzebny. Jaruzel na stronie poświęconym Ponuremu i Jego żołnierzom? Nie ta liga polskości, nie ta liga patriotyzmu.
http://media.wpolityce.pl/cache/68/55/6855b627d17e81c8f5e4bd9fb9abe751.jpg
Mariusz, masz rację. Powinienem wprost napisać o moim stosunku do WJ. Oczywiście stosunek ten jest jednoznacznie w pełni negatywny.
OdpowiedzUsuńMarek nie może będąc historykiem pozwalać sobie na własny stosunek do czegokolwiek o czym pisze bo przestanie być wiarygodny. Własne poglądy musi zostawić dla siebie i swoich znajomych, a także na publikacje inne niż naukowe. Jest to bardzo trudne ale za to się ceni autorów. Innych, którzy tego nie potrafią odkłada się na półkę o nazwie "publicystyka ze skrzywieniem". Marka szanuję i cenię za trud bezstronności. Artur
OdpowiedzUsuńJak było to było, generał WJ już nie żyje, więc nie powinniśmy już o nim nic mówić.
OdpowiedzUsuń